wzruszenie Jezusa

Czasem możemy próbować się tak bardzo wziąć w garść, że wręcz negujemy swoje uczucia. A one są przejawem tego, że jesteśmy ludźmi. Nadduchowi supermeni są pośród nas. Są tak bardzo przejęci, jakby pełnili funkcję samego Odkupiciela. Koszula na ostatni guzik zapięta, krawat śliczny i czteroliterkowy ścisk. Mało tam miejsca na błędy, bo perfekcjonizm na to nie pozwala. Mało miejsca na uczucia, bo te przecież od diabła (olaboga!) Mało wołania do Jezusa o ratunek, bo „dam radę” – „Zoś-samoś” twierdzi przejęty.
To już wystarczy tej ciuciubabki. Przetrzyj lusterko. Przyjmij swą słabość. Rozklej się jak trzeba – Bóg cię poskleja. Pocieszy i podniesie. On wie, jaki jest prawdziwy obraz ciebie. Kiedy Jezus płakał, to nie był to przejaw Jego słabości, ale umiejętności wyrażania emocji. Bądź więc człowiekiem i wzrusz się jak Mistrz. Będziesz prawdziwszy. Będziesz sobą. Będziesz wolny.