Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: «Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?» Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił.
A do nich rzekł: «Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu?» I nie zdołali Mu na to odpowiedzieć.
(Łk 14:3-6)
Jest coś więcej niż tylko zgodność z przepisami i zasadami. Istnieje racja, która przewyższa wszystkie najśliczniejsze ustalenia i tradycje. To zasada serca, które kocha, współczuje i wyraża dobroć wobec drugiego człowieka. „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.” (Mat 7:12). To jest droga doskonała. Kiedy pojawia się ktoś , kto rzuca wyzwanie naszej letniej i egocentrycznej wierze, wtedy atakujemy go zarzutami o przekraczaniu granic i niezgodności z przepisami. Nie chcemy zmiany, po co nam nawrócenie – wolimy siedzieć w ciepełku swojej przeciętności. Taka wredna ludzka natura. Pies ogrodnika – sam nie zje i drugiemu nie da.
Miłość kosztuje, stąd nie każdy to „czuje”. Ale bez miłości pozostajemy tylko cymbałami, z fajnymi chrześcijańskimi frazesami, które ładnie się prezentują na fejsbuku, ale nijak się mają do rzeczywistości. Moja prawdziwa służba to nie wpisy na „Co wypełnia Lukę”, tylko zmienianie pieluchy córci. Nie gadanie do mikrofonu, tylko kazanie z moich codziennych czynów.
Panie, daj mi serducho nieograniczone. Takie, co odważnie rezygnuje z siebie, by kochać Jezusa w moim bliźnim.