Słyszałem kiedyś historię o człowieku, którego Bóg obudził w środku nocy i poprosił o jedną rzecz. „Wyjdź do ogrodu. Czy widzisz ten wielki kamień? Połóż na nim ręce i pchaj!” Mężczyzna posłusznie wykonał Boże polecenie. Napocił się i nasapał, ale kamień… ani drgnął. Zniechęcony człowiek poszedł spać. Następnego dnia historia się powtórzyła. Usłyszał szept Pana: „Pchaj!” Natychmiast wstał i zaczął pchać kamień. Niestety, znowu bez skutku… kamień pozostał w tym samym miejscu. Historia powtarzała się co noc przez ponad miesiąc. Mężczyzna zmagał się, walczył i pocił. Kamień ani drgnął. Którejś nocy człowiek nie wytrzymał i sfrustrowany krzyknął do Boga: „Nie dam rady więcej próbować! To nie ma sensu! Wybierz kogoś innego, ja się nie nadaję, nie umiem przepchnąć tego kamienia!!!” Pan Bóg uśmiechnął się: „Czy ja kiedykolwiek prosiłem cię o to, żebyś ten kamień przesunął? Powiedziałem: PCHAJ”. Spójrz na swoje muskuły – jakie są teraz wytrenowane. Spójrz jak wzrosłeś w posłuszeństwie i wytrwałości. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Dziękuję.”
Nie wiem co tam dźwigasz w życiu. Nie mam zielonego pojęcia jak głęboki jest poziom twojej frustracji, ale jedno wiem: JEST PLAN. My zanurzeni po uszy w codzienności nie dostrzegamy całości, Pan Bóg ma doskonałą i pełną perspektywę. Porozmawiaj z Nim, wyżal Mu się szczerze. Może ta droga nie jest tak trudna, jak ci się zdawało?