odpowiedzialność

Nie martw się, Józef! 
Cichyś jak zawsze, ale twoje milczenie woła tak głośno…
Czujesz, że zawiodłeś żonę, wiem. 
Że trzeba było się prosić o nocleg jak żebrak, wiem. 
To nie jest twój biologiczny syn, wiem.
I do tego omija cię 500+, wiem.
Masz już dość upokorzeń, wiem.
Wytrzymaj jeszcze. Za chwilę w bidnej stajni Twego życia pojawi się Zbawca.
A za parę dni złoto od Króla wzmocni Twoje konto i będziesz mieć jak nakarmić rodzinę.
Tylko ufaj. Cierpliwie czekaj.
Nie jesteś porażką.
Nie zawiodłeś.
Wszystko jest OK.
Po prostu rób dalej to, co robisz.
Bądź dobrym mężem. Bądź sługą. Będziesz supertatą dla Mesjasza. Jesteśmy z ciebie dumni, mężczyzno przez duże „M”.

Wyobrażam sobie Adama jak siedzi w raju i ogląda Ligę Mistrzów. Ewka ulega pokusie, zrywa owoc, podaje mu, a ten nawet nie spojrzał. Tak był wpatrzony w ekran TV, że pewnie spodziewał się półmiska z chipsami paprykowymi. My faceci czasem musimy oderwać się od tego, co nas pochłania, żeby nie stracić tego, co najcenniejsze… Tak jak Adam nie ochronił swojej Ewy, tak dziś całe pokolenie mężczyzn nie staje na wysokości zadania. To my – chłopcy, którzy dalej się bawią. Sposobów na ucieczkę od odpowiedzialności jest milion. I wybieramy najprzyjemniejszy, będący największą złudą.
Całe szczęście przyszedł drugi Adam. Zamiast szukać wymówek, wziął całą odpowiedzialność za nas  – to dopiero Mężczyzna! „Oto człowiek”, któremu można zaufać. Jezus nie gapi się w szklany ekran TV – raczej w moje serce. Zna mnie najlepiej i wierzy we mnie. Bezgranicznie.