Zapytałem ostatnio ponad 60-letniego mężczyznę, co by powiedział sobie samemu sprzed 40 paru lat. „Nic szczególnego” odparł z uśmiechem. „Chyba po prostu, żeby się tak nie stresował i że wszystko będzie dobrze. Żeby był dobry dla żony, dla dzieci każdego dnia – to najważniejsze i najtrudniejsze.”
Kiedy myślę o mojej ukochanej żonie, która – podczas, gdy ja tłumaczyłem wspaniałych mówców na konferencji „Serce Dawida” – musiała m.in. zająć się trójką ukochanych, ale rozkrzyczanych dziedziców, próbować naprawić telefon, który nagle się zepsuł oraz walczyć z zatkaną toaletą – to rodzi się we mnie niezmierzona wdzięczność. Zostałem tak obdarowany… Dziękuję Bogu za najpiękniejszą, najmądrzejszą i najukochańszą żonę. To ona zabezpiecza moje tyły, zachęca mnie, wspiera, zadaje trudne pytania, niesie ze mną wspólnie ciężar rodziny będąc cichą bohaterką. Dziękuję, że jesteś, Żonko! Wiem, że nie lubisz fejsbuka, ale nie mogłem się powstrzymać:)