Może usłyszałeś mnóstwo niszczących słów pod swoim adresem. Jedyny sposób na uwolnienie się od tego cienia przeszłości to wybaczenie. A potem wprowadzanie nowych standardów. Mnóż dobre słowa, komplementuj, doceniaj, zachęcaj!!! Tyle poniżenia, hejtu, złośliwości i ponuractwa wokół, że potrzebny jest detoks! Masz misję, „wśród tandety lśnij jak diament”, odpowiadaj w przeciwnym duchu, nie tego świata, ale w królewskim, Jezusowym stylu.
I korzenie i skrzydła. I to i to potrzebne. Korzenie, żeby rozumieć, że nie jest się z kosmosu, że ma się dziedzictwo, że wyrasta się z grubego pnia. Że bez pamięci jestem ubogi, arogancki i głupi. A skrzydła, żeby nie wrosnąć w samozadowolenie, żeby rozumieć, że ma się cel wykraczający poza codzienność, że wolność jest powietrzem, którym oddycham i które niesie mnie wyżej i wyżej. I to i to jest darem. Bądźmy więc za nie wdzięczni.
Te wszystkie chwile, kiedy czujesz się maleńki, słabiutki, wręcz beznadziejny, nie zmieniają jednego: Bóg nieustannie wierzy w ciebie i pokłada w twoim życiu nadzieję. Ta miłość jest niezmienna, a jej doświadczenie przebija (o niebo) dopalacze. Masz coś do pokazania, zaprezentowania podczas kilku dekad historii świata. Nie pozostawaj tylko średnim, przeciętnym, dopasowanym do systemu żuczkiem. Rozwal system! Nie po swojemu, po Bożemu. Powodzenia:-)
Nie znoszę pogardy człowieka do człowieka. Myślę, że to jedna z rzeczy, która zasmuca Boga najbardziej. Każdy zasługuje na szacunek. Bez względu na wszystko. Jesteśmy obdarzeni chwałą, ukoronowani przez Boga, stworzeni na Jego obraz! Ci, którzy plują na innych, sami mają niskie poczucie wartości i wypada im głęboko współczuć. Dziś trzeba tworzyć nową kulturę. Zachęty, szacunku, wiary w Boga i w siebie nawzajem. Na hejt i prostactwo odpowiadajmy miłością i poszanowaniem. To działa, choć efekt widać po czasie.
Czasami nie ma sensu pytać dlaczego. Czasami odpowiedzią jest cisza – bezduszna ściana. Ale to milczenie, (które też jest jakąś odpowiedzią), jest potrzebne, żeby się czegoś nauczyć. To tam w ukryciu, często w bólu i łzach, oczyszcza się jakaś ukryta część mojego serca. I to jest potrzebne! Bez kryzysowych chwil nie pójdziesz wyżej. Dlatego śmiało, weź to na klatę bez zgrzytania zębami. Albo z, byle weź! Niebo trzyma za Ciebie kciuki!
Nabrać można kogoś na coś albo dajmy na to wody w usta. Co gorsza podejrzeń też można nabrać. Ale ty dziś nabierz Ducha! Odważ się. Śmiało, On jest! I jest z tobą, a nie przeciwko tobie. Daj Mu się poprowadzić. Fajnie, że pozdrawiasz tubylców na brzegu z bezpiecznej łódki. Ale dziś czas na kolejny krok. Przycumuj! I zejdź z pokładu. Jest dużo więcej do odkrycia…
Jeśli marzyć to tylko z Dawcą marzeń! Dlaczego chcesz poruszać się jedynie po ograniczonym, znanym ci dobrze terenie? Podłącz się pod nieskończone źródło mocy i miłości. Złap Pana Boga za nogi i… ucałuj je! W twoim uniżeniu będzie niezwykła siła i bezkresne możliwości. To tam rodzą się fantastyczne pomysły, odwaga odkrywcy i mądrość nie z tego świata. Tylko przyjdź i doświadcz – to jest właśnie dla ciebie!
Jak się czujesz kiedy ktoś wypowiada pod Twoim adresem komplement? Głupio Ci? Przerywasz mówiąc: „Daj spokój”, „Bez przesady”, „Są lepsi” etc.? Jeśli tak jest, to dlaczego czujesz się nieswojo? Ktoś chce być miły dla Ciebie, to chyba dobrze? Po prostu pokornie to przyjmij. Chyba jeszcze znajdziesz w sobie jakąś przestrzeń na choćby tyci komplemencik, co?
Nie ma nic pokornego w przerywaniu komuś i negowaniu ciepłych słów pod twoim adresem. Czy to jest skromne? Może lepiej zwyczajnie podziękować! Odwdzięczyć się temu dobrodziejowi radością na Twojej buźce. Pochwała jest OK, przyjmij ją do serca, a potem oddaj Swemu Stwórcy! To tak działa 🙂
"Nie bierz tego tak osobiście" - często słyszę i wtedy się wkurzam. No przecież jestem osobą, która swoją wrażliwość, emocje i godność. Ale jeśli ktoś jest dla mnie złośliwy i dogryza, to bardzo prawdopodobnie sam wcześniej doświadczył bólu, zranienia i odrzucenia. Uwaga, wcale nie chodzi o negowanie tego, co czuję. Powyższe symptomy pomogą jednak spojrzeć głębiej, poszerzyć perspektywę tej sytuacji i - no właśnie - "nie brać tego tak osobiście". A nawet zachęcą do współczucia, empatii i modlitwy za tę osobę. Bo naprawdę nie zawsze musi chodzić o nas - choć nasze stęsknione poklasku ego bardzo tego pragnie. Jezus uwalnia nie tylko z grzechu, ale od nas samych. "Alleluja za krzyż - on pociąga nas w wzwyż!"
Jaka duma, jakie uprzedzenie? Zamieńmy to na pokorę i otwartość! Znacznie skuteczniejszy duet. Otwiera wiele zamkniętych serc. Pomaga burzyć mury. Pokora jest cicha i łagodna, otwartość ufna i radosna. Zabierz je dziś z sobą, zobaczysz – będzie się działo! Modlę się, abyśmy mogli dziś otwarcie i pokornie dzielić się miłością z otaczającymi nas ludźmi. Dołączysz się?